sobota, 11 października 2014

12.10.2014 - 28 Niedziela Zwykła roku A



Wszyscy spotkania lubimy,
podczas których się bawimy,
prowadzimy też dialogi
i umyka nam czas błogi.
Gdy jest takie wydarzenie,
liczymy na zaproszenie.


Skupmy się na przypowieści
 i przyjrzyjmy się jej treści.
Król swego syna miłował.
Wielką ucztę przygotował
na cześć potomka swojego.
Gdy miało już dojść do tego,
wysłał sługi z przypomnieniem
do gości, lecz zaproszeniem
niestety oni wzgardzili,
służących zlekceważyli,
niektórych pozabijali.
Bardzo króla rozgniewali.
Wojsko zabójców straciło,
 a grzeszne miasto spaliło.
Wtedy król rzekł takie słowa:
„uczta wprawdzie jest gotowa,
lecz nie byli godni goście.
W miejsce tych innych zaproście!
Idźcie na drogi rozstajne,
zwołajcie całą ferajnę!”
Wnet się sala wypełniła
i uczta się rozkręciła.

Bóg każdego z nas miłuje,
życie wieczne obiecuje.
Mamy w niebie z Nim ucztować
 i już zawsze się radować.
Aby dostać się do Pana
inna uczta jest nam dana,
co nas wzmacnia w doczesności,
prowadzi do szczęśliwości.
Niechaj każdy zapamięta:
to oczywiście Msza święta.
Tych zaproszeń mamy wiele:
w każde święto i w niedziele.
Jeśli komuś jest to mało,
wówczas może bardzo śmiało
przybywać też w dni powszednie.
Niestety wygląda biednie
życie takiego człowieka,
co od Mszy świętej ucieka.
Gdy do Stwórcy przybywamy,
 to się wtedy nie spóźniamy
 i czynnie uczestniczymy:
śpiewamy oraz mówimy,
co przepisy nakazują.
Inni wierni nam wtórują.
Przypominam przyjaciele,
że gdy jesteśmy w kościele
i znajomych wokół mamy,
 to z nimi nie rozmawiamy.
Jest to ofiara najświętsza,
a więc mamy wejść do wnętrza!
Każdy uczynić to może,
czemu wielu jest na dworze?
Część z dala podpiera mury
ogrodzenia. Co za bzdury!
Jeśli jest ważne spotkanie
i zaprosił nas ktoś na nie,
do pomieszczenia wchodzimy,
czy w przedsionku gdzieś stoimy?
Tak samo ma być w świątyni
każdej – od Tatr aż do Gdyni!

Kiedy już impreza trwała
 i wszystkim się podobała,
król dostrzegł człeka jednego
w zły sposób przyodzianego.
Wtedy zadał mu pytanie
jak tu wszedł w takim kaftanie.
Gdy szef dostrzegł oniemienie,
wtedy padło to stwierdzenie:
„nie miejcie słudzy litości!
Zwiążcie go, wrzućcie w ciemności!
Będzie płacz, zębów zgrzytanie!”
Kończy się opowiadanie,
bo jest wielu powołanych,
niestety mało wybranych.

Strój więc nie jest obojętny!
Na uczcie ma być odświętny.
Kiedy biegamy po lesie,
możemy to czynić w dresie,
 lecz gdy do kościoła gnamy,
wówczas z dresem się żegnamy.
Często latem się pocimy,
więc w krótkich spodniach chodzimy.
Można nosić to ubranie,
lecz nie na z Bogiem spotkanie!
Bardzo często też panienki
prezentują swoje wdzięki
różne stroje zakładając
nieco kształtów odsłaniając.
Na Mszę tak nie przybywamy,
skąpo się nie ubieramy!
Nie mówcie, że strój to bzdury!
Macie w szafach garnitury?
Gdy z kimś ważnym rozmawiamy,
to o wizerunek dbamy.
Nie chcąc skompromitowania
 zaczynamy od ubrania.
Bóg jest dla nas najważniejszy,
 więc nasz wygląd najpiękniejszy
musi być na Eucharystii,
także tych, co są w zakrystii.

Pan kocha każdego człeka
i w kościele na nas czeka.
Korzystajmy z zaproszenia,
a zatem: do zobaczenia!
Żyjmy zawsze słowem Boga,
gdyż to jest do nieba droga!!!

x. Paweł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz